Śnieżka z dziećmi?
To absolutnie wspaniała przygoda! Od dawna Śnieżka widniała w naszych rodzinnych planach. Tak jednak wyszło, że rodzinnie w okolice nie dotarliśmy, za to w wakacje 2022 roku ja (Ola) i Gaja spędzałyśmy tydzień w Karkonoszach w ramach mamowo-córkowego wyjazdu z przyjaciółkami. Początkowo wahałyśmy się, czy zdobywać najwyższy karkonoski szczyt bez chłopaków. Panowie jednak sami nas zachęcili, żeby to zrobić, więc od etapu rozważań szybko przeszłyśmy do planowania i czynu.
Najpierw dziewczynki chciały jechać wyciągiem (szczególnie Gaja) na Kopę, a pieszo pokonać tylko ostatni odcinek (który, jak później zaobserwowaliśmy dla niektórych i tak był męczący). Udało nam się jednak przekonać całą ekipę, że warto podjąć trud wspinaczki czerwonym szlakiem, że widoki będą bajkowe, trasa ciekawa, a wspomnienia zacne i…UDAŁO SIĘ! Przyszłyśmy ok.22kilometrową pętlę i spędziłyśmy świetny dziewczyński dzień w terenie😊. Wystartowałyśmy chwilę po 8 rano, a przygodę zakończyłyśmy ok.18.30.
Nasza trasa w skrócie wyglądała następująco:
- Zaparkowałyśmy w okolicy Skoczni pod Orlinkiem, tuż przy wejściu na czerwony szlak. Przed wejściem na szlak znajduje się budka Karkonoskiego Parku Narodowego, gdzie kupicie bilety do parku (dzieci do 6 roku życia nie płacą). Bilety możecie kupić też online TUTAJ.
- Parking-Schronisko Pod Łomniczką. To schronisko jest obecnie remontowane, więc nieczynne. Stoi tu za to mały foodtruck z wodą, kawą, lodami, frytkami itp., są też ławki, gdzie można przysiąść i odpocząć. My usiadłyśmy tu na 5 minut, żeby napić się wody i uzupełnić minimalnie zapas cukru przed wejściem na bardziej wymagający odcinek trasy (czytaj: dałyśmy dziewczynkom po dwa żelki) – ta pierwsza część trasy była przyjemna i spokojna. To delikatne podejście zajęło nam około godziny.
- Schronisko pod Łomniczką – Schronisko Dom Śląski (tu duży wybór obiadów, pyszna kawa i szarlotka, płatne toalety – warto mieć drobne jedno – i dwuzłotówki, bo takie przyjmuje automat, koszt toalety 3 zł). Drugi odcinek trasy był bardziej wymagający, ale ciekawy – po drodze skałki, piękne widoki, wodospad, symboliczny cmentarz ofiar gór. Było ciepło, ale na szczęście nie upalnie, więc dziewczynki przeszły ten fragment drogi raczej chętnie i dziarsko. Zajęło nam to ok.1h20 minut z uwzględnieniem kilku króciutkich przerw. W Domu Śląskim spędziłyśmy ponad godzinę. Warto się posilić lub napić kawy i skorzystać z toalety, bo schronisko na Śnieżce chwilowo (choć już od dłuższego czasu) jest nieczynne. Nie ma tu dostępu ani do toalet, ani do restauracji czy bufetu.
- Schronisko Dom Śląski – Śnieżka. To ostatnie – krótkie, ale ostrzejsze podejście z cudownymi widokami i kilkoma punktami widokowymi. Szłyśmy do samego końca trasą czerwoną, jednokierunkową, a droga zajęła nam ok.30 minut.
- Ok.12:30 dotarłyśmy na szczyt Śnieżki – lekko zmęczone, ale dumne, szczęśliwe i upojone otaczającym nas pięknem. Po krótkiej przerwie na kanapkę, wejście do kapliczki i zrobienie kilku zdjęć, zaczęłyśmy odwrót trasą zejściową – lekko okrężną, ale za to dość łagodną i bardzo przyjemną, prowadzącą znów do Domu Śląskiego, gdzie tym razem się nie zatrzymywałyśmy.
- Z Domu Śląskiego niebieskim szlakiem udałyśmy się do Przełęczy pod Śnieżką, a potem do Strzechy Akademickiej. W Strzesze zrobiłyśmy sobie godzinną przerwę obiadową, bo wszystkim burczało już w brzuchach. Jest tu dość duży wybór posiłków. Są i mięsne i wege – każdy coś dla siebie znajdzie. My polecamy pyszny ryż z jabłkami albo kaszę gryczaną z gulaszem.
! Toalety w Strzesze są płatne, tak ja w Domu Śląskim, więc znów potrzebne będą Wam monety do automatu.
- Strzecha Akademicka – Schronisko Samotnia. Między tymi dwoma schroniskami dystans nie jest zbyt wielki. To ok.20minutowy spacer w dół. Widok na Samotnię i Mały Staw z góry należy do jednych z piękniejszych, jakie widziałyśmy w górach kiedykolwiek. Sama Samotnia jest zresztą bardzo urokliwa (nie bez powodu mówi się o niej jako o najbardziej klimatycznym schronisku w Karkonoszach), a wypicie kawy z widokiem na mały Staw uspokaja i relaksuje. Ponieważ byłyśmy tu po godzinie 17, nie było już tłumów. To miejsce zapamiętamy na długo!
! W Samotni w menu znajdziecie kilka dań wege i kilka mięsnych. Jest też bardzo dobra kawa i lody (co ucieszyło nasze dziewczynki. Dla odmiany są tu też bezpłatne toalety.
- Samotnia – Polana – przyjemny odcinek, choć nogi dawały się już dziewczynkom we znaki. Na szczęście nie było tu jakoś specjalnie stromo, po drodze trochę skałek, trochę widoków – przyjemnie.
- Za Polaną szłyśmy główną drogą aż do skrętu w prawo na zielony szlak (Droga Bronka Czecha). Tym szlakiem doszłyśmy do ulicy (ok.45 minut), a stamtąd chodnikiem do parkingu. Pod drodze spotkałyśmy dwie żmije zygzakowate (trzeba uważnie patrzeć pod nogi), ale na szczęście bez problemu udało się je ominąć.
- Już przy ulicy czekała na nas ostatnia atrakcja dnia, czyli Dziki Wodospad, a ok.18.30 dotarłyśmy do samochodu – bardzo zmęczone, ale z olbrzymim poczuciem satysfakcji po dobrze spędzonym dniu w terenie.
To była niesamowita przygoda! Jesteśmy dumne, że zabrałyśmy córki na taki szlak, ze pokazałyśmy im, że potrafią, że mamy dadzą radę z mapą (!) i nie pogubią się po drodze. Prawda jest taka, że to najdłuższa trasa na jakiej ja i Asia byłyśmy bez mężów. Zwyczajowo to oni pełnią rolę przewodników. Tym razem jedna z nas wyposażyła się w mapy papierowe, druga ściągnęła mapy online i razem śledziłyśmy drogę.
Szczerze powiedziawszy była to jedna z piękniejszych tras, jakie kiedykolwiek przeszłyśmy! Polecamy taką babską, i nie tylko, przygodę:).