Jakie plany na dziś – czyli z dziećmi w podróży czas się nie dłuży!

KARLSKORONA Z DZIEĆMI na jednodniowy wypad?

Karlskorona byłaby zapewne świetnym celem na cały weekend z dziećmi, jednak my mieliśmy niecały dzień, żeby się z nią zapoznać – od zejścia z promu ok.7 rano do popołudnia tj.ok. 16, kiedy planowo mieliśmy ruszyć do naszego miejsca docelowego, czyli na wyspę Olandię. Niby czasu za wiele nie było, ale w Karlskoronie spędziliśmy czas bardzo miło i różnorodnie.

Co warto zrobić i zobaczyć będąc w tym portowym mieście, które w 1988 roku zostało wpisane na listę UNESCO??

  • WEJŚĆ NA STACKHOLMEN

To mikroskopijna wysepka w centrum miasta, skalista i niezabudowana, na którą można dojść drewnianym pomostem. To pierwsze miejsce, które odwiedziliśmy po tym jak zaparkowaliśmy samochód przy byłym targu rybnym, w okolicy Muzeum Blekinge. W niedzielę parkingi są bezpłatne i nie było problemów z miejscem do parkowania.

  • POSPACEROWAĆ PO DZIELNICY KOLOROWYCH DOMKÓW

Z wysepki na pieszo udaliśmy się do najstarszej dzielnicy Karlskorony,  Björkholmen, która zachwyca małymi, drewnianymi, kolorowymi domkami, Największe ich skupisko znajduje się przy ulicy Nordenskjöldsgatan.

Domków nie można zwiedzać, a jedynie obejrzeć je z zewnątrz. Warto tu jednak zajrzeć, bo są naprawdę urocze. Zwiedzanie wczesnym niedzielnym rankiem było strzałem w 10, bo okoliczni mieszkańcy jeszcze spali i podczas spaceru nie spotkaliśmy nikogo, co pozwoliło nam cieszyć się nimi do woli, a nawet bez stresu zaglądać przez maleńkie okienka.

  • ODWIEDZIĆ TUTEJSZE PLACE ZABAW

Z Björkholmen przeszliśmy na kompaktowy, ale świetnie zaprojektowany plac zabaw w Hoglands Park. Niby dla maluchów, ale nawet nasz nastolatek trochę się pobawił😉. Jest tu zakręcona zjeżdżalnia, huśtawki, miniścianka wspinaczkowa, piaskownica, mały tor sprawnościowy itp. Obok park, kawiarnia (niestety o 8 rano w niedzielę nieczynna😉) i ławeczki dla opiekunów. To bardzo przyjemne miejsce.

Z tego placu zabaw przeszliśmy na kolejny, w Amiralitetsparken, gdzie umówiliśmy się z polską rodzinką, którą poznaliśmy dzięki naszemu blogowi i ich blogowi (Familyteam). Stwierdziliśmy, że skoro już tu jesteśmy, a oni akurat w niedzielę bywają w polskim kościele, a potem na placu zabaw, to fajnie byłoby poznać się w tzw. realu😊.

Dzieciaki szybko znalazły wspólny język, Mariola z mężem również okazali się bardzo otwarci i kontaktowi. Spędziliśmy czas na tyle dobrze, że od razu umówiliśmy się na kolejny dzień, tym razem już na Olandii😊. Taka nowa znajomość to świetny „bonus” do naszej olandzkiej przygody😊, a wspólne chwile nasze dzieci do tej pory wspominają.

 

  • POSPACEROWAĆ PO GŁÓWNYM PLACU MIEJSKIM

Rynek w Karlskoronie nie zachwyca – jest duży i…wybetonowany. Bardziej niż główny plac do gustu przypadły nam uliczki od niego odchodzące, pełne knajpek, restauracji, kawiarni. Co prawda ostatni dzień kwietnia nie jest szczytem turystycznego sezonu, ale udało nam się upolować dobre desery i lody w pobliskiej knajpce.

  • ZWIEDZIĆ MARINE MUSEUM

Muzuem morskie bardzo nam się podobało. Znajduje się w porcie, gdzie można również podziwiać statki “na emeryturze”. Kiedyś muzeum było bezpłatne (i taką informację znaleźliśmy na wszystkich podróżniczych blogach), ale obecnie trzeba kupić bilety dla dorosłych (kwiecień 2023 – 150 koron/osoba) Dzieci i młodzież do 18 r.ż wchodzą za darmo.

Wystawa jest nowoczesna i w dużej mierze interaktywna. Większość opisów jest po szwedzku, angielsku i polsku. Dzieciom bardzo podobała się łódź podwodna, którą można było zwiedzić od środka i tunel prowadzący na dno morza, z oszklonymi „ścianami” przez które to dno można obserwować. Ciekawe był też interaktywne monitory z grami i zadaniami oraz kino z filmem nt portu w Karlskoronie i jego historii (film jest po szwedzku, napisy po angielsku – cała nasza rodzina oprócz najmłodszej G. wszystko rozumiała). Na wizytę warto zarezerwować min.2 godziny.

W muzeum nie zapłacicie gotówką (podobnie jak w większości miejsc w Szwecji). Znajdują się tu toalety, bezpłatne szafki do przechowywania małych toreb czy plecaków, szatnia, toaleta z przewijakiem. Jest też bistro, w którym kupicie w porze lunchu obiad, przekąski, cynamonki czy kawę. Pamiętajcie, że w Szwecji często w knajpkach nie ma ekspresu do kawy, a tę nalewa się z dużych termosów i można ją dolewać w ramach jednej opłaty.

Niedaleko muzeum znajduje się kieszonkowy placyk zabaw w kształcie…głowy! Do tego huśtawki, kawałek plaży i już kolejna atrakcja dla dzieci gotowa.

  • ODWIEDZIĆ PARK WÄMÖPARKEN

Do niego musieliśmy dojechać już samochodem (pozostałe wymienione miejsca znajdują się na tyle blisko siebie, że bez problemu można je zwiedzać na pieszo), ale było nam to po drodze na Olandię.

To niewielki, ale przyjemny park z małym zwierzyńcem (niestety pod koniec kwietnia na wybiegach były tylko kury i inne ptactwo), placem zabaw, miejscem na piknik (w Szwecji pod takim określeniem kryje się miejsce z paleniskiem, gdzie samodzielnie można przyrządzić grilla – jest to tutaj bardzo popularne i palenisko było oblegane przez grupę znajomych z dziećmi), toaletami.

W parku jest też ładnie wyglądająca ścieżka tematyczna (opis kolejnych stacji jest niestety tylko po szwedzku), którą my nie przeszliśmy, bo było już dość późno, a nas czekała jeszcze dwugodzinna droga na Olandię.

  • POPŁYNĄĆ BEZPŁATNYM PROMEM NA WYSPĘ ASPÖ

Nie starczyło nam czasu na krótki rejs na wyspę Aspö. Jest to atrakcja przyjemna i bezpłatna, więc ogólnie warto z niej skorzystać. Niestety w niedzielę promów jest mniej niż w tygodniu i my musieliśmy zdecydować się pomiędzy rejsem, a odwiedzeniem Muzeum Morskiego – wybraliśmy to drugie, wychodząc z założenia, że dopiero co płynęliśmy 10 godzin promem Stena Line😉.

Darmowe promy kursują właśnie z portu w pobliżu muzeum.

*Jeśli znalazłeś u nas inspirację i pomysły na własne podróże, będzie nam miło, jeśli postawisz nam wirtualną kawę. Blogowanie to bardzo czaso- i pracochłonne hobby, więc każda ilość kawy jest mile widziana:). Kawę postawić można TUTAJ.

 

Przeczytaj również: